Taka społeczność jest jedna i niepowtarzalna, a próby sklonowania karkołomne

Mili,

kiedy 6 października witaliśmy w Polsce najnowszą serię Xiaomi 11T, miałem przyjemność uciąć sobie dłuższą pogawędkę z Rafael van Rossa. Tematów, które poruszliśmy, było sporo. Ale jeden chciałem przywołać. Zwłascza, że MatGumka przypomniał w swoim ostatnim wątku kamienie milowe w rozwoju Xiaomi. Poniższym wpisem chciałbym nie tyle uzupełnić, co wręcz wywrócić do góry nogami przywołaną historiografię i postawić następującą tezę:

powtórzenie sukcesu Xiaomi, które wyrosło ze społeczności jest karkołomne i niemożliwe.

Zanim przytakniecie albo zaprzeczycie powyższej tezie, spieszę z objaśnieniem trzech myślowych skrótów. Objaśnienia wplatam w kilka akapitów, które przybliżają wydarzenia poprzedzające założenie Xiaomi (jeśli znacie więcej szczegółów, podzielcie się swoją wiedzą w komentarzach). Nakreślenie szerszego obrazu pozwoli uwypuklić wcale nie nową cechę ludzkości, której jednak dodatkowym katalizatorem okazała się internetowa rewolucja.

Sukces Xiaomi

Nie chcę definiować sukcesu Xiaomi ani wielkością przychodów ani coraz wyższym miejscem w rankingach najbardziej innowacyjnych firm na świecie. Zabieg byłby banalny i paradoksalnie przykryłby większe osiągnięcie. Kiedy Xiaomi jako start-up wypływał na szerokie oceany, wokół pływały już żarłoczne rekiny z nieporównywalnie większymi zasobami finansowymi. Miały doświadczenie, miały kadry. I wcale nie piszę o konkurencji, która działała w zachodnim świecie. Skupiam się na chińskim rynku, gdzie poziom rywalizacji jest nieporównalnie większy. Tak było tuż po kryzysie finansowym w 2008 r., gdy na wzór amerykańskiego Groupona powstało 5 tys. podobnych platform. Konkurowały nie tyle ze swoim pierwowzorem, co między sobą. O być albo nie być. W takich warunkach Xiaomi stawiało swoje pierwsze kroki.

Społeczność Xiaomi

Najstarsi Mi Fani wiedzą, że przed Xiaomi było MIUI! I to MIUI stało się zalążkiem tego, co potem i to dość szybko przekształciło się w Mi Community. Leganda mówi, że było ich stu. Pro publico bono pracowali nad rozwojem systemu. Dostępny był jako open source. Tych stu zapaleńców pochodziło nie tylko z Chin, ale też z innych zakątków świata. Wraz z powołaniem do życia Xiaomi zarząd nabył prawa do systemu. Część deweloperów znalazło zatrudnienie w firmie. Ale pozostali wcale nie zostali odcięci od MIUI. Dalej mogli angażować się w prace. Efektem była szybko rozrastająca i globalizująca się społeczność. W Polsce wykształciła się wokół miuipolska.pl w 2011 r., a więc na pięć lat przed oficjalnym wejściem marki do Polski. Tak było też w Czechach, Hiszpanii, Ameryce Łacińskiej i w wielu innych krajach. Społeczność rosła szybciej niż firma, i to społeczność realnie wpływała na dalszy rozwój marki. Pamiętacie serię smartfonów Mi MAX? Nazwę wybrali Mi Fani w globalnym głosowaniu. Ale wcale nie musimy sięgać tak daleko w przeszłość. Na początku roku pytaliśmy, gdzie powinien powstać kolejny Xiaomi Store. Najwięcej osoób wskazało Łódź i Kielce. I tam też otwarto salony.

Kopiowanie społeczności Xiaomi

Wspomniałem, że w Chinach tysiące podobnych inicjatyw rodzi się w jednej chwili. Tak masowa konkurencja, czego z europejskiej perspektywy raczej nie dostrzegamy (widzimy tylko rywalizację między chińskimi a zachodnimi firmami), powoduje, że firmy również masowo podpatrują i powielają to, co stanowi o sile innych. Siłą Xiaomi jest m.in. społeczność. I taką społeczność próbują stworzyć inni producenci elektroniki użytkowej, co jest karkołomne i niemożliwe, a powód prozaiczny i fundamentalny:

O ile Xiaomi wyrosło ze społeczności, o tyle konkurencja takie społeczności próbuje tworzyć.

Z tego powodu śmiem twierdzić społeczność Xiaomi jest jedyna i niepowtarzalna. Koniec kropka. Miłego dwudzionka Fani : )

_doMIno_